wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział trzeci

Głośny dźwięk budzika przerwał mój sen,sięgnęłam lewą ręką do szafki i wyłączyłam przedmiot.Otarłam zmęczone oczy i przeciągnęłam się niczym rasowa kotka.Mozolnie wstałam z łóżka i powędrowałam do łazienki.Założyłam na siebie puchowy,biały szlafrok i z trudem zeszłam na dół. Niedziela to zdecydowanie mój ulubiony dzień,jedyny wolny dzień w całym  tygodniu!
Wolnym krokiem doszłam do lodwóki,szarpnęłam jej drzwiczki i wyjęłam mój ulubiony sok pomarańczowy.Usiadłam z trudem na blad i upiłam łyk zimnej cieczy.Zostawiłam napój w kuchni i powędrowałam na górę,wzięłam czysty ręcznik w moim ulubionym kolorze i poszłam do łazienki.
Kilku minutowy zimny prysznic dobrze mi zrobi!
Po dwudziestu minutach wyszłam z łazienki ubrana w to - (klik)
Wzięłam telefon z szafki i zeszłam na dół o mało niepotykając się o mojego psa,którego dostałam na osiemnaste urodziny.Pogłaskałam go delikatnie po pyszczku i z uśmiechem na twarzy zeszłam na dół.Założyłam szare trampki na moje stopy i sięgnęłam czarną letnią kurteczkę z szafy.Żwawym krokiem wyszłam z domu i skierowałam się do mieszkania mojej rodzicielki,które znajdowało się dwie ulice dalej.
Otworzyłam białą furtkę i doszłam do drewnianych drzwi,złożyłam dłoń w małą pięść i zapukałam nią trzy razy.Po chwili w drzwiach stanęła moja mama.
-Cieszę się,że już jesteś.Wezmę kluczyki i już jedziemy.-przytuliła mnie lekko do siebie i udała się w głąb domu.
Mruknęłam cicho pod nosem i ustałam koło jej samochodu,uchyliłam lekko drzwi i wsiadłam,nim się obejrzałam mama usiadła na miejsce kierowcy i włożyła kluczyk do stacyjki.
-Niech zgadnę.-oderwałam wzrok od szyby i spojrzałam się na kobietę.-idziesz na randkę z fajnym mężczyzną i nie wiesz co ubrać,dlatego chcesz żebym z tobą pojechała.-wybełkotałam z trudem i podniosłam brew do góry.
-No...Masz rację.-odpowiedziała z zażenowaniem i skupiła się na drodzę.
-Ale niech będzie,że Ci pomogę-westchnęłam cicho i uniosłam lekko kąciki ust do góry.

Usiadłam na czerwonym miękkim fotelu przed przymierzalnią w której moja rodzicielka przymierzała dosłownie już dziesiątą sukienkę.Oparłam ciężką głowę o rękę i wyjęłam telefon z mojej torebki.
-I jak?-do moich uszu dobiegł głos kobiety,uniosłam głowę do góry i wlepiłam pusty wzrok na kremową sukienkę do kolan,którą miała na sobie.
-Ta zdecydowanie najlepsza.-odparłam z uśmiechem i uniosłam się do góry.-Bierzemy.

Z pełnymi torbami doszłyśmy do pobliskiej kawiarenki w pobliżu centrum.Zajęłyśmy miejsce obok okna i zamówiłyśmy nasze ulubione waniliowe kawy.
-I jak masz już jakiegoś chlopaka?-zapytała biorąc łyk ciepłej kawy.
x
Wywróciłam lekko oczami i oplotłam palce wokół nagrzanego kubka,podniosłam wzrok na rodzicielkę i sztucznie się uśmiechnęłam.
-Nie.-odparłam cicho i zacisnęłam jeszcze mocniej palce na kubku.
-Nie uważasz,że pora już znaleźć kogoś,no bo wiesz...
-Mamo!-warknęłam cicho i założyłam ręce na piersi.-Lepiej opowiadaj kim jest twój nowy facet...
-No cóż...Ma na imię Marc,jest bardzo miły,uprzejmy,kochany i do tego strasznie bogaty.
O nie,moja mama znowu się zakochała,pomocy!
Kobieta wyjęła z lewej kieszeni spodni telefon i wzięła go do swoich rąk.
Po chwili podała mi samrtfon do dłoni,zmarszczyłam swoje idealnie proste brwi i spojrzałam w wyświetlacz telefonu.Ujrzałam zdjęcie jak się domyślam nowego faceta mojej mamy i dziewczyny,która opierała się o jego ramię.
-A co to za dziewczyna?-oderwałam wzrok od wyświetlacza i spojrzałam się na moją  rodzicielkę.
-Jego córka,ma na imię Bruna.-odparła z uśmiechem na ustach i upiła kolejny łyk kawy.

-Ja gdzieś ją widziałam-zaczęłam się gardzić w myślach.Oddałam telefon mamie i nerwowo zaczęłam stukać jedną nogą w podłogę.Zagryzłam mocno wnętrze policzka i delikatnie zmrużyłam oczy próbując sobie cokolwiek przypomnieć.Nagle moje oczy powiększyły się do wielkości pięcio złotówki,a usta otworzyły się w wyniku zaskoczenia.Przecież widziałam ją w szpitalu,poza tym w przeróżnych gazetach  i w internecie.O ile się nie myle to jest dziewczyna Neymar'a,mojego pacjenta...


13komentarzy=NEXT


-------------
Witam w trzecim rozdziale! 
Mam nadzieję,że moja praca nie poszła na marnę i że rozdział chociaż troszeczkę się podoba. :) 
A mi pozostaje napisać tylko- do zobaczenia!:*




poniedziałek, 29 grudnia 2014

Rozdział drugi

Z trudem przedzierałam się przez szpitalny korytarz,mijając lekarzy,pięlęgniarki i innych pracowników placówki.Zdyszana doszłam na miejsce,złapałam się za klatkę piersiową i mocno wypuściłam powietrze z ust.Tak Laura jeszcze więcej siedź przy telewizorze!-krzyknął piskliwy głosik w mojej głowie.
-Przepraszam,kiedy będę mógł zobaczyć mojego syna?-usłyszałam głos zza moich pleców,westchnęłam cicho i energicznie odwróciłam głowę w stronę mężczyzny.
-Po wizycie kontrolnej będą mogli Państwo zobaczyć syna.-powiedziałam oznajmująco z ciepłym uśmiechem na twarzy i otworzyłam drzwi pomieszczenia w którym leżał pacjent.
Wzięłam głęboki wdech i podeszłam bliżej łóżka,usiadłam na krzesełko które stało obok i przeniosłam wzrok na chłopaka,który bez celu wpatrywał się w biały sufit.
-Jak się Pan czuje?-zapytałam z czułością w głosie nie odrywając chodź na chwilę wzroku od niego.Po chwili ciszy jego czekoladowe tęczówki przeniosły wzrok na mnie,a usta zaczęły się powoli otwierać.
-Lepiej.-wychrapał niemal niesłyszalnie,gładząc delikatnie białą pościel,którą był przykryty.
-Przeszedł Pan ciężką operacje,ale wszystko poszło po naszej myśli.Za dwa dni zostanie Pan przeniesiony do lekarza klubowego.-mruknęłam cicho i przeniosłam zagubiony wzrok na moje kolana,unikając palącego wzroku bruneta.-Muszę teraz Pana zbadać...
Spojrzałam niepewnie na Neymar'a,a on z lekkim uśmiechem na twarzy podniósł się do siadu.Z trudem przęłknęlam ślinę która zaczęła gromadzić się w ustach.Mozolnie zdjęłam stetoskop z szyji i wzięłam go do drżących rąk.Delikatnie włożyłam drugą część do uszu i spojrzałam się na chłopaka,który bacznie mi się przyglądał.Brunet lekko skinął głową i podwinął swoją ciemną koszulkę.Serce obiło moje kruche żebra,a oczy obrały inny punkt.Z drżącymi rękoma przyłożyłam  stetoskop do nagrzanej klatki piersiowej,a po chwili do moich uszu napłynęło ciche bicie serca.
Energicznie oderwałam narzędzie lekarskie i założyłam go na swoją szyję.Uniosłam głowę do góry i uśmiechnęłam się nerwowo w stronę chłopaka,a po chwili na jego ustach zagościł szeroki uśmiech.
-Niech Pan teraz odpoczywa.-burknęłam zawstydzona i podniosłam się z krzesła.
Złapałam za klamkę drzwi i je lekko uchyliłam.
-Dziękuje-wychrapał cicho przez nos.Przeniosłam pusty wzrok na niego i posłałam mu niepewny uśmiech.Zmrużyłam delikatnie powieki i wyszłam z pokoju.
-Mogą Państwo na chwilę wejść.-oznajmiłam cicho i bez słowa powędrowałam do swojego pokoju.
Założyłam ciemną marynarkę na swoje plecy i wzięłam do ręki teczkę z dokumentami.Spięłam swoje włosy do góry i opuściłam pomieszczenie.
-Niech Pani dopilnuje,żeby rodzina w 12 za długo nie siedziała-wymruczałam do pielęgniarki która stała na dyżurze i leniwym krokiem udałam się do wyjścia.
Zaczerpnęłam świeżego powietrza i majestatycznym krokiem podeszłam bliżej parkingu.Sięgnęłam szalik z dużej torebki i szybko okryłam nim moją nagą szyję.
Nagle moje oczy oślepiły światła dobrze znanego mi samochodu,przymrużyłam lekko powieki i odruchowo zrobiłam duży krok w tył.Posłalam lekki uśmiech w stronę  brunetki która machała ręką w moją stronę i energicznie wsiadłam do auta.
-Cześć,skąd wiedziałaś,że teraz wychodzę?!-zaśmiałam się cicho i przytuliłam dziewczynę.
-Niall mi powiedział.Jezu jak ja Cię dawno nie widziałam!-pisnęła głośno i jeszcze mocniej mnie ścisnęła.-mówię Ci osatni rok na tych praktykach to była istna męczarnia,zwłaszcza bez ciebie!
-To co?Może jakaś kolacja?Jestem strasznie głodna!-zapytałam i wyjęłam z torebki mój telefon.
-Powiem Ci,że ja też zgłodniałam.-wychrapała ciężko.-to co tam gdzie zawsze?-brunetka odpaliła samochód,a do moich uszu dobiegł cichy wark silnika.Skinęłam lekko głową w jej stronę i szeroko się uśmiechnęłam.

Siedziałyśmy w pobliskiej restauracji,do której chodziłyśmy jeszcze za czasów,kiedy miałyśmy szesnaście lat.Uwielbiam to miejsce,nie dość,że można tutaj smacznie i tanio zjeść to jeszcze pograć w jakieś gry albo potańczyć z jakimiś chłopakami!Tęsknie za takim czymś...
-Jak praca?-stonowany głos Isabeli wyrwał mnie z moich przemyśleń,odłożyłam talerz do tyłu i przetarłam usta serwetką.
-A no nie jest źle,dzisiaj miałam ciężki dzień,operowałam samego Neymar'a! -zachichotałam cicho i upiłam łyk zimnej coli.
-Nie gadaj!-dziewczyna pisnęła głośno i uśmiechnęła się najszerzej jak umiała.
Nagle do mich uszu napłynął cichy dźwięk mojego telefonu,oznaczający,że dostałam sms'a.
Przewróciłam lekko oczami i sięgnęłam go z lewej kieszeni marynarki.Przejechałam delikatnie kciukiem po ekranie i odczytałam wiadomość.

12komentarzy=NEXT!


----------------------------------------
Cześć wszystkim!:) 
Z racji tego,że mamy wolne rozdziały pojawiają się z dnia na dzień,ale mam nadzieje,że wam to nie przeszkadza. :) 
Jezeli tak to moge przystopować,ale wątpie,że mnie zatrzymacie xd. 
Do zobaczenia!:* 

niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział pierwszy

Oparłam gorącą głowę o swoją rękę,zagryzłam delikatnie dolną wargę i odłożyłam długopis na biurko.Wypuściłam lekko powietrze z ust i oparłam się o duży fotel.Do moich uszu dobiegł cichy skrzyp drzwi,przeniosłam  pusty wzrok na pielęgniarkę która nerwowo wyczekiwała na jakąkolwiek odpowiedź z mojej strony.
-Przepraszam może Pani jeszcze raz?-z trudem wstałam z fotelu i podeszłam bliżej kobiety która coraz bardziej się denerwowała.
-Pacjent w stanie ciężkim jest już w drodze do szpitala,pan Horan już na Panią czeka.-odpowiedziała i szybko opuściła mój gabinet.
Mruknęłam cicho pod nosem i założyłam biały płaszcz na swoje plecy,spięłam czarne włosy do góry i opuściłam pomieszczenie.Skierowałam się w stronę głownego holu,po dłuższym rozglądaniu się ujrzałam blondyna,który opierał się o ścianę recepcji.Nerwowym krokiem podeszłam w jego stronę.
-Co się dzieje?-zaptytałam z trudem przełykając ślinę,która gromadziła się w moich ustach.
Nie usłyszałam żadnej odpowiedzi ze strony Niall'a bo na głównym holu zrobiło się duże zamieszanie,masa pielęgniarek zaczęła kręcić się w tę i z powrotem,gdzie niegdzie jakiś lekarz uwijał się w tłumie,a masa paparazzi,która stała na zewnątrz robiła zdjęcia.
Zmarszczyłam maksymalnie swoje proste brwi i spojrzałam na blondyna który patrzał się ze zdziwieniem na tą całą sytuację.Złapałam chłopaka za rękę i podbiegłam bliżej.Nigdy czegoś takiego nie widziałam...
-Pani Doktor to ten pacjent.-poczułam mocne ściśnięcie na moim łokciu,syknęłam cicho i odwróciłam się w stronę kobiety która wskazywała nosze na których leżał mężczyna,a koło niego kręcili się lekarze.
-Co się stało?-zapytałam mojego przełożonego,który ciągnął nosze z pacjentem za sobą.
-Prawdopodobnie pęknięty kręg,trzeba zabrać go na prześwietlenie.-mówił,a co chwila jego wzrok  błądził w dokumentach.-Ja już się tym zajmę,ale najprawdopodobniej trzeba będzie operować.
Nie zwalniałam kroku,a mój wzrok tkwił ciągle na chłopaku,który przykrywał swoją twarz chustą.

Siedziałam na krześle koło pomieszczenia w którym odbywało się prześwietlenie,oparłam głowę o zimną ścianę i zaczęłam nerwowo bawić się swoimi palcami.
-Przepraszam,Pani Doktor?-usłyszałam dość donośny głos który z trudem dobiegał do moich uszu.Podniosłam wzrok na mężczyznę który zdezorientowany stał nade mną.
Wstałam z krzesła i skiwnęłam głową w jego stronę.
-Mój syn...Tutaj trafił,miał kontuzje na meczu,czy już coś wiadomo?-jego warga czały czas drżała a ręce błądziły gdzieś po kieszeniach.Miał kontuzję na meczu?
-Właśnie trwa prześwietlenie,najprawdopodobniej jest to pęknięty kręg i trzeba będzie operować.-powiedziałam cicho unikając wzroku mężczyzny który lustrował dokładnie moją twarz.-Proszę iść usiąść powiadomie Pana jak będę wiedziała coś więcej.-poklepałam go delikatnie po ramieniu i odprowadziłam wzrokiem w stronę rodziny,która stała nie opodal.
-Tak jak myśleliśmy.-usłyszałam cichy szept tuż nad moim uchem,odwróciłam się w stronę blondyna który stał z założonymi rękoma na piersi.
-Kto operuje?-zapytałam,mocniej ściskając skrawek mojego szarego sweterka.
-Po dłuższej naradzie zdecydowaliśmy,że Ty będziesz operować,a ja będę asystować.-uśmiechnął się lekko w moją stronę i położył rękę na moich plecach.
-A powiesz mi chociaż kto to w ogóle jest?-zapytałam patrząc zza plecy na blodnyna który szedł cały czas za mną.Otworzyłam drzwi wielkiego pomieszczenia i doszłam do zlewu aby umyć dokładnie swoje dłonie.
-Ma na imię Neymar...Został kopnięty w czasie meczu w plecy,gdzie wcześniej miał uraz.
Neymar?Coś mi to mówi...
Złapałam się za głowę i spojrzałam nerwowo na blondyna który z dokładnością płukał swoje ręce.
-Niall...Możesz iść do jego rodziny i powiedzieć,że odbędzie się operacja?Ja nie dam rady.-spojrzałam się na niego smutnymi oczami i złapałam delikatnie za ręke.Na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia,ale już  po chwili na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
-No dobrze.-westchnął lekko podirytowany wychodząc z pokoju.


*Dwie godziny później*
Wzięłam do ręki zdjęcia z prześwietlenia i dokładnie zaczęłam  analizować każdy szczegół.
-Wygląda na to,że wszystko jest dobrze.-mruknęłam cicho pod nosem i przeniosłam wzrok  na blodnyna który siedział i przeglądał dokumenty.
-To jakiś cud,dwa centymetry i jego kariera by się skończyła,paraliż dolnych kończyn.-stwierdził zamyślony,zerkając co chwila do komputera.
Wzięłam zdjęcia do ręki i w ciszy opuściłam pokój lekko trzaskając za sobą drzwiami.Poprawiłam niesforny kosmyk włosów za ucho  i zaczęłam powoli zmierzać w kierunku  rodziny pacjenta.
-Przepraszam?-odważyłam się zabrać głos,automatycznie skupiając na sobie uwagę wszystkich.-Operacja powiodła się bardzo dobrze,nie było żadnych powikłań.-powiedziałam uśmiechając się lekko w stronę kobiety,która na moje słowa odetchnęła z ulgą.-jednakże gdyby Państwa syn został kopnięty dwa centymetry niżej skończyło by się to paraliżem dolnych kończyn,ale na szczęście wszystko jest w normie.
-Można go zobaczyć?-zapytała z oburzeniem brunetka która stała po mojej lewej stronie.
-Na razie nie,pacjent dopiero się wybudza.-odpowiedziałam stanowczo zagryzając mocno wnętrze policzka.
Posłałam miły uśmiech w stronę rodziców chłopaka i wróciłam z powrotem do Horan'a,usiadłam zmęczona na fotelu i przetarłam śpiące oczy.
-Laura będziesz musiała iść zbadać chłopaka bo ja muszę zmykać-powiedział po chwili ciszy,wstając kurczowo z krzesła.Przeniosłam spojrzenie na chłopaka,posyłając mu sztuczny uśmiech.


12komentarzy=NEXT!

---------------------------------
Witam was w pierwszym rozdziale. :) 
Mam nadzieję,że mój pomysł na ten fanfiction wam się spodoba!:) 
Dziękuje za komentarze:*

sobota, 27 grudnia 2014

Prolog

Do moich uszu dobiegł cichy dźwięk mojego telefonu,wzięłam go do ręki i przyejechałam delikatnie kciukiem po ekranie w celu odblokowania Iphona. 
Uśmiechnęłam się do ekranu komórki i szybkim krokiem udałam się do przedpokoju.Założyłam czarne szpilki na stopy i zarzuciłam na siebie równie ciemną marynarkę.Wzięłam teczkę z dokumentami z którymi zmagałam się cały wczorajszy wieczór i pośpiesznie wyszłam z domu. 
Odgarnęłam włosy do tyłu i podeszłam do czarnego audi który zawsze punktalnie stał pod moim domem. 
-Cześć-uśmiechnęłam się  szeroko do blondyna i wsiadłam do samochodu.
-Dzień Dobry Pani.-zaśmiał się cicho i położył swoją lewą ręke na skórzanej kierownicy auta.
W miłej ciszy dojechaliśmy na miejsce,mruknęłam cicho pod nosem i odpiełam pas bezpieczeństwa i  z trudem wyszłam z wysokiego samochodu. 
Weszłam do środka budynku i dumnym krokiem zaczęłam kierować się przed siebie. 
-Dzień dobry Pani doktor.-usłyszałam miły głos naszej recepcjonistki,która jak każdego dnia siedziała za ladą recepcji.Posłałam jej ciepły uśmiech i weszłam do mojego biura,który znajdował się obok pomieszczenia Niall'a.Wypuściłam mocno powietrze z ust i opadłam na fotel,który stał koło mojego drewnianego biurka...